Jazda autobusem bardzo często przypomina drogę tortur, którą musimy przeżyć, żeby poczuć, że żyjemy. Też tak macie? Zawsze coś. Dziewczyna na siedzeniu obok siedzi tyłkiem w połowie na mojej części, bo tak jej się ułożyło – torba też musi siedzieć. Więc siedzi torebka, leży dziewczyna, a ja korzystam z tego, co zostało. Gdyby tego było mało, dziewczyna wyciąga smartfona i dzięki temu, że wyświetlacz jest odwzorowującą rzeczywistość szybką – nie musi dodatkowo wozić lusterka. A po co jej lusterko? Po to, żeby powyciągać śniadanie, które powchodziło między aparat ortodontyczny. Zamki, gumki – dużo elementów, dużo jedzenia. Na kilka przystanków roboty. A ja to muszę znosić! Kyrie eleison. Za jakie grzechy. Autobus się zapełnia, ludzie jeden na drugim, ale w innym miejscu jak było, tak niezmiennie trwa przez całą moją miejską podróż – inna pasażerka posadziła na siedzenie przy oknie torebkę oraz dokumenty (może notatki, może wydrukowany bilet dla torebki – to może wszystko tłumaczyć). I tak przez całą drogę, mimo, że tłum w środku gęstnieje. Pan obok mnie staje, łapie się kasownika w taki sposób, że jego łokieć wskazuje dokładnie środek mojej twarzy w odległości pięciu centymetrów. Oczywiście łokieć mnie widzi (każdy mój por), pan – nie. Jedno ostrzejsze hamowanie i poznamy się z łokciem bardzo blisko.
Być może jestem nadwrażliwa, ale uważam, że zachowujemy się wobec siebie w komunikacji miejskiej egoistycznie. I czasem bardzo absurdalnie.
Naukowcy przychodzą mi z pomocą. Okazuje się, że nie tylko ja obawiam się bliskich spotkań trzeciego stopnia w autobusach.
Naukowcy z Uniwersytetu w Oxfordzie we współpracy z Uniwersytetem Aalto w Finlandii odkryli mapę miejsc na ludzkim ciele, która wyznacza nieprzekraczalne granice – coś jak Europa przed Unią Europejską. Przez te granice nieprzepuszczani są, podobnie jak przez granice administracyjne, obcy. Już wyjaśniam.
Przebadano 1300 osób – kobiety i mężczyzn narodowości fińskiej, rosyjskiej, brytyjskiej i francuskiej. Badanie dotyczyło miejsc na ciele, których mogą dotykać najbliżsi, rodzina i obcy. Z badań wynika, że nie lubimy, gdy obcy dotykają nas w inne miejsca poza dłońmi. Mapa wskazuje również, że większą tolerancję na dotyk mają kobiety niż mężczyźni, a na większy kontakt fizyczny z nami pozwalamy matce niż ojcu.
Pamiętajmy o tym w przyszłości i w miarę możliwości pozostawmy obcym strefę komfortu w miejscach publicznych.
foto: http://time.com/