Alelluja… wesoły dzień nam nastał…
Wyraz alelluja, czyli chwalmy Boga, występuje przede wszystkim w przyśpiewie kościelnym i pieśniach okresu Wielkanocnego, stąd często uważany jest za synonim tych świąt, które po kaszubsku nazywane są jako Jastre.
Że tak jest wskazują chociażby liczne kaszubskie przysłowia, takie jak np. „Prędze nie śpiewoj alelluja, jaż bądą jastre” – czyli nie ciesz się zawczasu, lub inne: „Nie śpiewaj alelluja, aż po Wielkim Piątku”.
Profesor Jerzy Treder w przeciągniętym zaśpiewie „alellujaaaaa”, dopatruje się zawołania aby… „jic w drogę” – czyli domniema istnienia w tradycji kaszubskiej, obrzędu chodzenia z „alellują” lub po „alellujach” dlatego, że na przednówku w checzy „jest pusto – biednie”, stąd trzeba było iść, często w długą drogę za szczęściem, za dostatkiem…
Kaszubi o ten dostatek w tym powyższym znaczeniu, zabiegali nie tylko w okresie Świąt Wielkanocnych, ale także innych świąt. Jedno z licznych kaszubskich powiedzeń nie bez przyczyny oznajmia, że „dobrze w żecu mieć gwiozdkowe gloria ji wielkonocne alelluja” lub „On be chcoł mieć na zemi gwiozdkowe gloria, ji wielkanocne alelluja a o zemskich piątkach on zabeł” albo inne mówi: „Gwiozdkowa gloria a wielgonocne alelluja bądze dopiero w niebie”.
Nie mniej póki co jesteśmy na ziemi, stąd w okresie tego święta zachęcam przede wszystkim kawalerów by w drugie Jastrowe święto „nie zabeli o dingusie ji z jastrowymi witkami odwiedzeli swe białci” – one tylko na pozór będą uciekać i piszczeć, bo wiedzą, że nie być w ten dzień wysmaganą oznaczać może staropanieństwo. Ta przepowiednia ma także swe odniesienie do kawalerów o czym mówi przysłowie, „że bez brzozowej zielonej krutki chłop nie naleze brutki”. A tak w ogóle i na pewno – prawda w tym względzie jest taka, „że chto sę nie daje rózgame w Jastre bic, ten nie bedze mioł zdrowia nic”.
A warto „dingować” chociażby dlatego, by w prezencie otrzymać od pięknej panny, wielkanocna pisankę, malowane jajko… obiecankę, cacankę…
Wielkanocna pisanka – obok palmowych bazi to drugi nieodzowny Wielkanocny symbol. Ona to zwłaszcza dla dzieci stanowi okolicznościowy prezent, który przemyślnie ukryty w „zajęczym gniazdku” wraz z innymi prezentami, jest poszukiwana przez nie, w całym domostwie i jego obejściu.
Najważniejszym daniem wielkanocnego śniadania była kaszubska jajecznica. Z kolei gotowane, świecone jajo, pełniło rolę świątecznego opłatka, którym podobnie jak w wigilię Godów, dzielono się przy wielkanocnym śniadaniu, życząc sobie wszelkiej pomyślności.
Z wielkanocnym jajkiem była także związana zabawa, która polegała na uderzaniem gotowanym świątecznym jajem o jajo. Do tej zabawy zachęcano zawołaniem ; „chcema se dżugnoc”. Wygrywał ten z grona bawiących się, który zachował niezbite jajo.
Podobny zwyczaj występuje wśród Ukrainców, którzy licznie żyją wśród nas w okolicach: Bytowa, Miastka, Białego Boru i Człuchowa. Otóż po uroczystym świątecznym śniadaniu, ukraińskie dzieci wychodzą na podwórze, gdzie pomalowanymi jajkami rzucają o ziemię. W ten sposób sprawdzają, które jest najtrwalsze. To, które najmniej się rozpryśnie jest dobrym znakiem dla rzucającego, wróżącym zdrowie dla całej rodziny wygrywającego.
Nasze zwyczaje, np. Kaszubskie i Ukraińskie, co np. dowodzi powyższa zabawa z jajem – generalnie się nie różnią.
Zarówno Kaszubi jak i Ukraińcy – święcimy w Wielką Sobotę jadło. W ukraińskich koszykach przyniesionych do świątyni, tak samo jak w kaszubskich są kolorowe jajkowe malowanki, jest także chleb i chrzan, ale zamiast „baranka’ – Ukraińcy wkładają do niego figurki kurczaczków. Ponadto Ukraińcy swój świąteczny koszyczek zostawiają, na progu kościoła i tam – nie w świątyni – jest on poświęcony przez miejscowego kapłana.
W obu naszych tradycjach, co jest powszechne wśród wielu narodów – jajko symbolizuje życie. Przygotowania pisanki dla Ukraińców jest niemalże rytuałem, jest szczególną pracą artystyczną, której wynikiem chcą się pochwalić i wyróżnić, w tym względzie nie tylko pojedyncze osoby, ale także całe parafie. Stąd każda prawosławna parafia ma swój specyficzny, rozpoznawalny wzór, którym zdobi wielkanocne pisanki, utożsamia on miejsce, gdzie ona powstała. Samo malowanie ukraińskiej pisanki,poprzedza woskowanie, a potem na ten woskowy podkład nakłada się wielość kolorów, na których następuje wydrapywanie przecudnych – finezyjnych wzorów.
W wielkanocny ranek w kościołach prawosławnych, odbywają się tak samo jak w katolickich – uroczyste msze święte, którym towarzyszy procesja.
W obrządku prawosławnym, wierni trzykrotnie obchodzą w tej procesji kościół, obnosząc tzw. Płaszczenycę – czyli obraz z wizerunkiem ukrzyżowanego Jezusa. Z kolei w drugie święto, po uroczystej mszy odbywa się tzw. „panachyda” – czyli modły za dusze zmarłych. Jeżeli obok cerkwi jest cmentarz i są mogiły, zostają one poświęcane.
Oczywiście, zgodnie z „dzisiejsza modą” Wielkanoc nieodzownie łączona jest z „lanym poniedziałkiem”. W tym świątecznym „polewaniu” szczególną zabawę mają nasze dzieci.
A więc – na koniec tych wywodów nic innego mi nie pozostaje, jak po kaszubsku i po ukraińsku życzyć nam wszystkim – aby te Wielkanocne Święta a zwłaszcza wiosna, która nam zagościła, ogrzała nas swym życiodajnym ciepłem i aby spełniły się nam nasze marzenia i nadzieje. /ZT/